Kubańczycy i cygara - bakutis.pl - fotografia, warsztaty fotograficzne
18135
post-template-default,single,single-post,postid-18135,single-format-standard,bridge-core-2.3.3,qode-listing-1.0.1,ajax_fade,page_not_loaded,,side_area_uncovered_from_content,qode-theme-ver-21.9,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.2.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-24073

Kubańczycy i cygara

Kubańczycy

Kubańczycy i cygara

Jadąc na Kubę z aparatem zamierzacie zapewne fotografować albo Hawanę, albo stare samochody, albo tubylców z cygarami. Te dwie pierwsze rzeczy sfotografujecie na pewno a co do tubylców – tylko wtedy jeśli zainwestujecie w nich trochę gotówki.

Na ulicach Hawany większości turystycznych miasteczek znajdziecie siedzących zwykle z monstrualnymi cygarami miejscowych bardzo chętnie pozujących do zdjęcia jeśli tylko zapłacicie im za to pozowanie. Najbardziej komercyjnie jest w Hawanie, tam na głównych placach odwiedzanych przez turystów znajduje się sporo kolorowo przebranych kobiet, które bardzo chętnie się z wami sfotografują lub pozwolą się sfotografować.

My na jednym z placów trafiliśmy na człowieka, który niemal 10 lat temu trafił na okładkę polskiej edycji National Geographic Travellera. Gdy usłyszał, że mówimy po polsku to natychmiast z głębokiej kieszeni marynarki wydobył egzemplarz tamtego wydania z 2008 roku. Swoją drogą wiadomo, że papier ma swoją wytrzymałość, ciekawe ile on egzemplarzy tej gazety dostał, że nadal nosi jeden z nich ze sobą. Ale to biznes, Polacy chętnie się z nim fotografują a on dzięki temu całkiem nieźle zarabia. No i oczywiście bezbłędnie wymawia imię i nazwisko 'Martyna Wojciechowska’ :)

Przy okazji słów kilka o cygarach. Kubańczycy, którzy pozują do zdjęć mają w ustach jakieś niepalne monstra. Natomiast na ulicach Hawany co chwile zaczepiają turystów różne typki próbujące sprzedać trochę cygar. Najciekawsze, że oni nie potrafią za bardzo zrozumieć jak ktoś może nie chcieć kupić tych ich skrętów. W Trynidadzie jeden taki nawet wdał się ze mną w dłuższą dyskusję, próbując mi udowodnić, że nawet jeśli nie palę to powinienem kupić od niego cygara na prezent komuś innemu, nawet jeśli ten ktoś inny też nie pali. No jasne, bo skoro przyjechałeś na Kubę to wyłącznie po to by kupić cygara.

Przy innej okazji, w Pinar del Rio miałem okazję spróbować czegoś co było oklejone jako Cohiba, czyli teoretycznie najlepsze cygaro jakie można sobie tylko wyobrazić. I szczerze mówiąc po kilku minutach pufania miałem wrażenie jakby mi ktoś opróżnił popielniczkę do gęby, jak tylko nadarzyła się pierwsza lepsza okazja to wyrzuciłem ów rarytas. Z kubańskich specjalności znacznie bardziej godny zainteresowania jest Havana Club, odpuście sobie cygara, pijcie rum.