Fotografowanie zimą na Islandii cz.1 - bakutis.pl
20624
post-template-default,single,single-post,postid-20624,single-format-standard,bridge-core-2.3.3,qode-listing-1.0.1,ajax_fade,page_not_loaded,,side_area_uncovered_from_content,qode-theme-ver-21.9,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.2.0,vc_responsive,elementor-default,elementor-kit-24073

Fotografowanie zimą na Islandii cz.1

Fotografowanie zimą na Islandii

Fotografowanie zimą na Islandii cz.1

Fotografowanie zimą na Islandii nie jest aż tak proste jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim zaplanowanie zdjęć nie oznacza, że dojdą one na pewno do skutku.  Mimo tego, że gdy wyjeżdżając z Reykiaviku mieliśmy czyste niebo (i było takie niemal całą drogę) to okazywało się na 30 km przed dotarciem do zaplanowanego miejsca, że akurat dokładnie w tym miejscu jest koszmarna śnieżyca i jeśli pojedziemy jeszcze kilka kilometrów do celu to możemy być zmuszeni do oczekiwania wiele godzin na pług śnieżny, który oczyści drogę. W ten sposób nie udało nam się niestety dotrzeć na zdjęcia w okolice charakterystycznej islandzkiej góry Kirkjufell.

Jak bardzo pogoda potrafi się zmieniać przekonaliśmy się też kolejnego dnia, gdy mieliśmy w planie robić zdjęcia w kilku ciekawych miejscach na południowym wybrzeżu Islandii. Wtedy dosłownie co kilka kilometrów była kompletnie inna pogoda. Fotografowaliśmy mały islandzki kościółek na tle niemal idealnie czystego nieba. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów dalej okazało się, że w kolejnym z zaplanowanych miejsc była ulewa i wiatr taki, że nawet ciężki statyw nie był wstanie ustać nieruchomo.

Dodatkowo dotarcie do niektórych miejsc jest całkowicie niemożliwe. W planie naszej wyprawy były zdjęcia przy wraku amerykańskiego samolotu, jednak okazało się, że nie sposób do niego dojechać. Po zjechaniu z głównej drogi trzeba jechać kilka kilometrów po bezdrożach, co oznacza w praktyce zimą, że jedzie się w głębokim śniegu. Gdy dojechaliśmy do zjazdu z głównej drogi i zobaczyliśmy kilkaset metrów dalej wielką terenówkę, która ugrzęzła w głębokim śniegu było jasne, że na tą plażę nie ma się co pchać zimą.

Jeśli się zdecydujecie na zimowy wyjazd na Islandię to zdecydowanie powinniście też zdecydować się na wypożyczenie wielkiego i ciężkiego samochodu terenowego, koniecznie z napędem 4×4. Nasz wielki Dodge palił co prawda kilkanaście litrów (czasem blisko 20) na 100 km, ale jednocześnie jak się przekonaliśmy po drodze pozwalał na więcej niż gdybyśmy jechali zwykłymi samochodami osobowymi.

 

Uczestnikom wyprawy Islandia i zorza spodobała się tak bardzo, że postanowiliśmy wybrać się na kolejne zdjęcia zorzy zimą przyszłego roku. Jeśli chcielibyście pojechać z nami – odwiedzajcie stronę warsztatów fotograficznych, gdzie za jakiś czas znajdziecie informacje o kolejnej wyprawie. Następnym razem będziemy fotografować prawdopodobnie w Norwegii, na Lofotach.