04 lut Kubańska wersja Fast and Furious
Jadąc na Kubę spodziewacie się zobaczyć stare samochody. Spodziewacie się ich zobaczyć dużo. Ale nie spodziewacie się, że samochodów z rodowodem sprzed 50-60 i więcej lat jest tam aż tak dużo. Momentami na drogach w zasięgu wzroku nie zobaczycie niczego co jest młodsze od was.
Relatywnie sporo jest na Kubie polskich maluchów, są to jeszcze wersje z metalowymi zderzakami (w ostatnich latach produkcji były robione plastikowe). Znajomy Kubańczyk opowiadał nam, że cena takiego maluszka obecnie waha się w okolicy 5.000 usd (niecałe 17 lat odkładania dla typowego Kubańczyka). Oczywiście są to ostatnie chwile takich cen bo wkrótce po tym jak amerykańskie embargo zostanie cofnięte to motoryzacyjne hospicjum zacznie zanikać.
kubańskie samochody
W Hawanie mieliśmy okazję przejechać się typową miejscową taksówką, gdzie wraz z kierowcą mieściło się 5 osób. Jednak w osłupienie wprawiła nas taksówka w prowincjonalnym miasteczku Pinar del Rio, gdzie do wielkiego czarnego Cadillaca, oprócz kierowcy zmieściło się jeszcze 8 dorosłych osób i dwoje dzieci) – tak właśnie tubylcy przemieszczają się na co dzień.
Część tych starych samochodów, z przeznaczeniem do wożenia turystów jest odrestaurowana i wyglądają olśniewająco. Niestety znaczna większość jest w takim stanie, że nie bardzo wiadomo na pierwszy rzut oka czy są to jeszcze samochody czy raczej trzymająca się w jakiś nieodgadniony sposób w kupie rdza. Z resztą odnieśliśmy wrażenie, że na Kubie nie funkcjonuje coś takiego jak przegląd techniczny samochodu, jeśli coś da radę się toczyć o własnych siłach to wyjeżdża na drogi.
kubańskie samochody